Archiwum kwiecień 2008


kwi 26 2008 De novo
Komentarze: 0
Ani chwili słabości, ani słowa skargi, ani jednej łzy. Tak już będzie - ja sama i tylko sama, i mogę wszystko, naprawdę mogę. Nikt już nie będzie miał negatywnego wpływu na moje życie, bo tylko ja będę decydować kogo i na ile do niego dopuszczę. I dam sobie radę - ze wszystkim.
framboise : :
kwi 25 2008 Niespełnione
Komentarze: 0

Pragnienie zapełnienia pustki. Ale co ją zapełni? Nie mogę liczyć na kogoś. Wiosna za oknem, biochemia, U2, sen? Samorealizacja? Ale to ostatni stopień. Akceptacja jest wcześniej... Może właśnie tego mi brakuje. Tylko nie wiem czy ja siebie sama nie, czy inni też... Bo najgorsze to nie umieć opisać swoich emocji. Nie wiedzieć skąd się biorą. Wtedy nie da się z nimi poradzić, bo nie można zmienić przyczyny. Chciałabym lekarstwo na moje emocje. Coś co mi pozwoli je opanować. Kogoś kto porozmawia ze mną. Kogoś kto zrozumie te emocje których ja nie rozumiem.

 

Widzę poza tym coraz wyraźniej - chcę być niezależna. Od ni-ko-go. A uzależniam się bardzo łatwo. Musiałabym się ograniczyć - a kto lubi się ograniczać? Zbyt dużo myśli w głowie na raz, zbyt dużo gotowych scenariuszy, od razu marzeń jakichś...  Wkoło wszyscy zdają się być inni. Czuć w innym wymiarze niż ja, cieszyć się czym innym, czekać na co innego. Albo po prostu mieć szczęście i dostali to czego ja nie mam. Nie mam pretensji - bo może zwyczajnie nie zasługuję. Bo niby za co miałabym być szczęśliwa. Jeszcze na dodatek ten świat... Otacza mnie tak inna forma bycia szczęśliwym (a może nawet nie szczęśliwym, tylko zadowolonym z życia) że moje głupiutkie wyobrażenia wydają się śmieszne, staroświeckie, jakieś takie niedzisiejsze. A siedzi to tak głęboko we mnie, takie moje pragnienia. Niespełnione.

framboise : :
kwi 24 2008 Zmęczenie 2.
Komentarze: 2

Jak tu wierzyć innym? Piękne słowa, wszystko tak ładnie, tak wspaniale dopóki nie ma problemów. Czekanie, niecierpliwość, uśmiechy, spacery. A potem? Zawód. W sumie to chyba normalne że się usprawiedliwia samego siebie, nawet nieświadomie. Ale to potem tak widać! I po co starać się zadać komuś mniejszy ból, jak potem i tak wszystko wyjdzie na wierzch. Ubierać zwykłe, brudne, banalne rzeczy w psychologiczne aspekty. Po co? Tak to można oszukać kogoś mało rozgarniętego.

Wolałabym usłyszeć to wtedy wprost: nie podobasz mi się, to nie to, no przepraszam, taki jestem, wiesz że ja się nie umiem do niczego zmuszać, że mam swoje zasady i się ich trzymam. A nie: może nie dojrzałem do tego, może ja potrzebuję się wyszumieć, nie nadaję się do związków, itede itepe. I nagle w dwa miesiące dorósł. Z kim tu było coś nie tak? A może było normalnie tylko trzeba normalnie na to spojrzeć?

A może to jest normalne zostawić jedną osobę, naściemniać jej, po czym udowadniać jak to się "nie nadaje do związków" z jej koleżanką? 

Tylko że nie umiem "normalnie". W tym akurat co było to już nigdy nie będzie dla mnie normalnie. Bo to burzy moją wiarę w te dobre strony ludzkości. Ba, w moje dobre strony. Choćby starać się z całych sił, ile się da - nie ma to znaczenia. Wszyscy jesteśmy egoistami, tak naprawdę. Opierając  się na moim doświadczeniu mogę powiedzieć spokojnie: nie warto się poświęcać, nie warto się angażować, nie warto dawać siebie. 

framboise : :
kwi 22 2008 Równowaga
Komentarze: 2
Zmęczenie. Ile człowiek może znieść? Ile jeśli go zmusza życie, ile jeśli sam chce, jeśli sobie stawia wymagania? Rzucam się na głęboką wodę bo inni we mnie wierzą, ale ja w siebie nie. I rozczarowania, i wyrzuty sumienia potem... i tyle. Gdzieś po drodze może malutka satysfakcja. A gdzie to "z głębi mnie"? Czy ja tego chcę? No nie wiem. Brak mi Chęci. Dążności mi brak. Sił, albo (o losie...) tego kto będzie wierzył we mnie zawsze, a zwłaszcza jak mi nie wyjdzie. Bo "dla siebie" to za mało. Co mi filozofie Wschodu. Ja mam swoją. Ja chcę "dla kogoś", i kiedy on "dla mnie", będzie równowaga we Wszechświecie.
framboise : :
kwi 21 2008 Notka 3.
Komentarze: 4
I znów marzenia... I myślę "co, jak, po co". Po co. Dźwięki płyną a ja... a ja jestem. Tyle wiem. Nie znam siebie, nie potrafię nazwać tego co tam w środku, tego czego chcę.Czasem chcę tylko zamknąć oczy, położyć się i słuchać. świata. Nie ludzi, nie słyszeć ich, słuchać siebie, poznać i wiedzieć. Czym jest to coś co każe mi płakać pod prysznicem, co każe się śmiać rano do kota, co każe założyć słuchawki, rozkręcić na ful muzykę i przestać myśleć. Co rządzi mną, moim zachowaniem? Moje studia mówią mi - neuroprzekaźniki, małe prądy jonowe,synapsy, zmiana konfiguracji białek, geny po rodzicach, parę zbiegów okoliczności. I ja nie mam na to wpływu? że kocham dźwięk gitary i nie lubię pistacji? Że lubię jego zapach i nie mogę przestać myśleć co się kiedyś stało? Czy to że szybciej bije serce to tylko reakcja układu wegetatywnego? Czy zachwyt pięknem to tylko zespół odruchów na jakiś zestaw kształtów i kolorów? A gdyby tak mój umysł potrafił nad tym zapanować, gdybym potrafiła powiedzieć: nie, od dziś nie przejmujesz się tym który cię oszukał, od dzisiaj myślisz o swojej karierze, od dzisiaj nie potrzebny ci już nikt. Możesz wszystko, możesz sama.Ale... haha, to TYLKO ja. Jest gdzieś to ziarenko, ale nie rośnie, może czeka, może uschnie i nigdy nie będę tego potrafiła. Uwierzyć. Wielkie Marzenia, Wielkie Ambicje, Wielkie Myśli, a taka mała martusia. /-/  Gdybym mogła być tą Której powiesz choć raz

Teraz wiem, czuję że to jest toI zatrzymać ten czas.
framboise : :