Czasem myślę za dużo i nieskładnie, czasem moja podświadomość, moje
potrzeby są silniejsze. I teraz są. Moje przyzwyczajenia - tak łatwo
uzależnić się od kogoś, nie musi to być nawet TO, coś wielkiego, ale
uzależniłam się. I teraz brak mi, Brak, i - tęsknię? Może nie... a może
już tak. A wiem że tak nie może być, że jestem sama i muszę tak żyć, i
z tego być zadowolona.
Tak na marginesie - są takie
chwile, że mam wrażenie samotności w tłumie. Czuję że mogłabym
powiedzieć innym co czuję, ale nikt mnie tak naprawdę nie zrozumie. Bo
nie ma dwóch takich samych osób i takich samych uczuć. Chcę to
uzewnętrznić, ale nie umiem, nawet nie mogę. Bo powiedzenie to komuś
kto nie zrozumie zmieni to, to już nie będzie "moje". Więc jakoś tak
wydaję się sobie skazana na samotność i niezrozumienie... wiem że to
strasznie brzmi, nie chodzi o jakieś górnolotne frazesy, tylko to tak
troszkę jest. Takie zagubienie.
No więc wracając...
Jest mi teraz w jakiś sposób źle. Dyskomfort. Oczekiwanie, a ja nie
chcę na nic czekać, na nic na co nie mam wpływu. A tu - już się stało,
już czekam. Niedobrze! I przyszło mi teraz do głowy - a co jeśli takie
prawdziwe szczęście to wtedy kiedy jesteśmy SAMI i wtedy czujemy że to
jest to, że nic nam nie brakuje. Może wtedy można coś zacząć, w coś się
angażować... kiedy się wie, że jak coś nie wyjdzie, to będzie i tak
dobrze. Ja tak jeszcze nie czuję, nie umiem. A chcę umieć.
A tu ciągle: ja i... to "i", jego ma nie być, mam być tylko ja. Boże, a tyle rzeczy widzę, tyle odczuć, takich że coś mnie ściska w żołądku... takie małe marzenia, stoisz obok i widzisz jak już-już się spełniają, coś takiego... nie wiem jak to opisać, wszystko w środku wywraca się do góry nogami, kręci się w głowie, chce się śmiać i myśli się, że to jakiś kawałek nieba, patrzysz komuś w oczy i widzisz w nich swoje miejsce. A potem widzisz, że nie jesteś dość dobry na to, że to są tylko twoje marzenia i wyobrażenia. że ty się chcesz widzieć w tych oczach. I to jest najgorsze - wiedzieć jak można być szczęśliwym, mieć tę świadomość, a jednocześnie wiedzieć że nigdy tak nie będzie.
Znów nieskładnie, znów nie to co chciałam napisać...