Archiwum 12 kwietnia 2008


kwi 12 2008 notka 1.
Komentarze: 2

Siedzę  i

zimne okno za plecami. Księżyc patrzy przez ramię, co napiszę, co się dzieje. Jak to się wydawało dziwne, jeszcze niedawno, niezrozumiałe, jak można tak nic nie wiedzieć, jak można tak myśleć. A teraz ja to mam.

Słyszę jak gra gitara, widzę okna, gdzieś tam ludzie żyją, logicznie i wiem-czego-chcę. A ja nie! Albo zbyt dobrze - na jedno wychodzi. Tak przeciwstawne pragnienia, jak można tak uzależnić się od czegoś Tylko Fizycznego. Materialistka? A może szukam czegoś? Czuję się jak studnia, a za chwilę - jak płytka kałuża. Czuję piękno, a za chwilę pustkę. Hormony? Szaleństwo? Gdzie jest punkt odniesienia, gdzie zaczepienie rzeczywistości? Moje Wartości... nie ma. Nie ma.

Shuffling through the stars. Grają, gitara, lubię to, lubię głośno, bardzo, aż boli głowa. Lubię wyjść z mieszkania, pójść nad Odrę w nocy i słuchać ich, i Kultu, patrzeć w górę na gwiazdy, skakać, biec albo krzyczeć, czuć że jestem sama. Ja, ziemia i gwiazdy, i muzyka, zimno i ciemno, nikogo kto by mnie nie rozumiał, nikogo kto by cokolwiek. Gdyby wszyscy zniknęli, byłoby idealnie. Bez poprzeczek, bez wymagań.

Zazdrość? Może. Myślę nad tym. Chyba zazdroszczę. Pięknych uczuć, wzruszających chwil. Bycia ważnym dla kogoś. Pewności, że będziemy, a nie będę. Chcę być wyjątkowa. Wyobraźnia to często ciężar, zbyt dużo wiem, za dużo we mnie ideałów do których nie dążę, tylko zdradzam. Nie ma cierpliwości, nie ma wiary w Będzie Dobrze. Opcje? Cynizm, ironia. Aaa... to nie to, o nie, wiem że nie.

A wystarczy dotknąć czołem zimnej szyby, wytrzeć oczy i pójść do pokoju obok. Tam mam mój mały świat bez uczuć, bez najważniejszego, świat łatwości i zaspokojenia, w którym tonę, z premedytacją, który pochłania moje marzenia i gdzie żyję głupią nadzieją że wyjdzie mi to na dobre.

framboise : :